środa, 11 stycznia 2017

GRATEFUL DEAD - Go To Heaven /1980/


  • Alabama Getaway (Garcia/Hunter)
  • Far From Me (Mydland)
  • Althea (Garcia/Hunter)
  • Feel Like A Stranger (Weir/Barlow)
  • Lost Sailor (Weir/Barlow)
  • Saint Of Circumstance (Weir/Barlow)
  • Antwerp's Placebo (The Plumber) (Kreutzmann / Hart)
  • Easy To Love You (Mydland/Barlow)
  • Don't Ease Me In (Traditional arr. Grateful Dead)
  • Jerry Garcia - guitar, vocals
  • Brent Mydland - keyboards, vocals
  • Billy Kreutzmann - drums
  • Bob Weir - guitar, vocals
  • Phil Lesh - bass
  • Mickey Hart - drums
Ta płyta zawiera pierwsze piosenki napisane przez Brenta Mydlanda dla Grateful Dead.
„Far From Me” i „Easy to Love You” znalazły się na kolejnej studyjnej płycie grupy zatytułowanej „Go to Heaven”. Jest to też pierwszy album nagrany przez zespół z nowym klawiszowcem właśnie Brentem Mydlandem. Dotychczasowy muzyk grający na tej pozycji Keith Godchaux odszedł od zespołu w lutym 1979 roku z powodu kłopotów z alkoholem i narkotykami, również jego żona Donna pożegnała się z grupą niszcząc sobie struny głosowe podczas forsownych tournee.
Płyta „Go To Heaven” została wydana w kwietniu 1980 roku i zawiera muzykę przyjemną w odbiorze. Jest to dalsza konsekwencja rozwinięcia stylu grupy z poprzednich płyt i słychać już tutaj wielkie doświadczenie w pracy studio ale też poniekąd można zauważyć, że najważniejsze dla zespołu stają się występy na żywo. A że mają one niezaprzeczalny urok to nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Oczywiście jest duża różnica między pierwszymi pozycjami grupy a płytami 
z lat 80-tych. Jednak na koncertach został zachowany duch psychodelicznej podróży choćby za sprawą niezliczonych improwizacji a także sekwencji zatytułowanych „space”.
Brent Mydland swój pierwszy występ jako pełnoprawny muzyk zespołu Grateful Dead odbył 22 kwietnia 1979 roku. Płyta „Go To Heaven” jak wcześniej wspomniałem zawiera dwa numery Mydlanda. Obie kompozycje utrzymane są w klimacie balladowo rockowym i są to bardzo fajne numery świetnie pasujące do klimatu nagrań grupy. Płytę otwiera prawdziwie rockowa „Alabama Getaway”, która podobnie jak „Feel Like A Stranger” brzmi bardzo świeżo. Wspaniałym utworem jest na krążku powoli sunąca się niczym jazda po pustynnych bezdrożach w zachodzącym słońcu „Althea”. Śpiewana przez Jerry’ego z delikatną solówką gitarową zabiera nas w podróż, bez pytań, czy chcesz jechać? Nie ma wyboru, piękny utwór. Bob Weir wraz ze swoim nadwornym pisarzem Johnem Barlowem również napisał bardzo dobre utwory. Połączone w jedną całość „Lost Sailor” oraz „Saint Of Circumstance” wyprowadzają nasze zmysły słuchowe w przestrzeń kosmiczną a zarazem sielankowy odpoczynek nad brzegiem nieskończenie błękitnej wody. I pomyśl jak dziwnie! Ktoś wstaje i kroczy po wodzie.
„Easy to Love You” to miłosna piosenka pełna liryzmu ukołysanych zielonych paproci. A płytę kończy znany z lat 60-tych standard „Don’t Ease Me In”. Ta pełna dynamizmu i wesołości piosenka bardzo optymistycznie wprowadza grupę w lata 80-te.
O dziwo płyta „Go To Heaven” została przyjęta dość krytycznie przez część fanów grupy. Naprawdę można się temu dziwić. Według mnie to jest bardzo dobra płyta zawierająca ekspresyjną i bardzo żywą muzykę. Melodie wpadają w ucho a wszystkie numery z tego albumu były grane na koncertach. Zespół poradził sobie wyśmienicie z pewną stagnacją jaka panowała na rynku muzycznym z początku lat 80-tych w Ameryce i nagrał znowu płytę, którą ja mogę słuchać bez końca.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz