sobota, 28 maja 2016

STEAMHAMMER - Mountains /1970/


1. I Wouldn't Have Thought (5:39)
2. Levinia (3:34)
3. Henry Lane (3:52)
4. Walking Down The Raod (3:43)
5. Mountains (5:38)
6. Leader Of The Ring (2:48)
7. Riding On The L&N* (10:23)
8. Hold That Train* (5:50)


- Martin Pugh / guitars, vocals
- Kieran White / guitars, harmonica, vocals
- Mickey Bradley / drums
- Steve Davy / organ, bass, vocals

guest musicians:
- Keith Nelson / banjo (on Henry Lane)



W latach sześćdziesiątych ogromną popularnością zaczął cieszyć się blues. Nagle murzyńscy mistrzowie tej smutnej pieśni ledwo wiążący koniec z końcem zostali odkryci przez białych nastolatków co doprowadziło do wielkiego boomu tej muzyki. Tematy Willi Dixona, Roberta Johnsona czy Blind Lemon Jeffersona brane na tapetę przez młode zespoły zyskiwały nowe oblicza. Pieśni w kolorze smutku zinterpretowane na nowo mocno oddziaływały na nowe pokolenie słuchaczy. 
„Poświęciłem swe życie bluesowi” napisał na okładce swojej płyty „Crusade” ojciec brytyjskiego bluesa John Mayall. Wielu muzyków grających w jego zespole po zakończeniu współpracy zakładało swoje grupy z którymi odnosiło sukcesy. 
E.Clapton, P.Green, A.Dunbar czy J.Hiseman to tylko namiastka tych co u Mayalla terminowali. Każdy z tych muzyków wrzucał po parę groszy do tej muzyki, lekko ją modyfikując lub grając po swojemu. Cream, Fleetwood Mac, Colloseum znamy i pamiętamy. 
A ile jest takich kapel o których nie pamiętamy?
Jedną z  nich powstałych na fali popularności bluesem jest brytyjski zespół Steamhammer. 
Grupa została założona w Liverpoolu w  1968 roku przez wokalistę K.White’a oraz gitarzystę M.Quittentona. Szybko zdobyła popularność często występując w lokalnych klubach. Ich muzyka oparta na bluesie łączyła w sobie elementy folku, hard rocka a nawet muzyki psychodelicznej. „Mountains” jest trzecim  lp zespołu i został wydany w 1970 roku w zmienionym już składzie. 
Z zespołu odeszli M.Quittenton oraz M.Rushton a ich miejsce zajął  M.Bradley. Obowiązki głównego kompozytora materiału zawartego na tej płycie przejął K.White i muszę przyznać, że wywiązał się z nich znakomicie. Powstała jedna z najlepszych płyt nagranych w tej konwencji. Rzetelna, ostra czasami nostalgiczna muzyka przewala się przez nasze uszy niczym młot parowy, wbijając nas w ziemię.

Już pierwsze dźwięki otwierającego płytę numeru „I Wouldn’t Have Thought”  intrygują i powodują chęć wysłuchania płyty w całości. Dynamiczny, ciężki ale jednocześnie zagrany w powolnym tempie utwór ujawnia nam również niesamowity talent gitarzysty M.Pugha. Jego solówka w środkowej części numeru sprawia, że zaczynam marzyć. Marzyć o zielonej głębi toczącej się pode mną i jodłowej łupinie , która prowadzi mnie do zatoki szczęśliwej. 
Następne utwory „Levinia” czy tytułowy „Mountains” pokazują zespół z bardziej wrażliwszej strony. Nostalgiczne, powoli kroczące numery bardzo łatwo pozwalają nam wniknąć w tą atmosferę. Z ośmiu utworów zawartych na płycie dwa nagrane są na żywo podczas koncertu w Lyceum Theatre w Londynie. Ponad szesnastominutowe połączone w jedno „Riding On The L&N” oraz „Hold That Train” ostre, hard bluesowe brzmienie ukazuje jak świetnie zespół czuł się w trakcie występów. Zaczynający się od lekko funkującego rytmu, utwór nieoczekiwanie przeobraża się w hipnotyczne, głęboko psychodeliczne i pozornie niekończące się solo gitarzysty któremu mocny bas S.Davy towarzyszy do ostatnich minut występu. 
Niezapomniany numer powinien na stałe zaistnieć w kanonie muzyki rockowej. Trzecia płyta zespołu okazała się wielkim osiągnięciem , niestety niedocenionym w ówczesnych czasach. 
Po jej nagraniu K.White odszedł z zespołu /zmarł na raka w 1995 roku/  a M.Pugh , M.Bradley oraz nowy muzyk L.Cennamo nagrali ostatnią płytę Steamhammer „Speech”.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz