środa, 30 grudnia 2015

MAD RIVER - Mad River /1968/


01. Merciful Monks (Lawrence Hammond) - 3:43
02. High All The Time (Hammond) - 4:11
03. Amphetamine Gazelle (Hammond) - 3:00
04. Eastern Light (Hammond, Gregory Leroy Dewey) - 8:05
05. Wind Chimes (Mad River) - 7:24
06. War Goes On (Hammond) - 12:43
07. Hush Julian (Hammond) - 1:10

- Lawrence Hammond - lead vocals, bass, lead guitar (05), recorder (04,05), 12-string guitar (06), piano (04)
- David Robinson - lead guitar
- Rick Bockner - vocals, 2nd lead guitar, 12-string guitar (05)
- Thomas Manning - vocals, 12-string guitar, bass (05,06)
- Gregory Leroy Dewey - drums, vocals (06), recorder (04)




Lawrence Hammond wokalista, basista i główny kompozytor grupy Mad River urodził się w Berkeley, ale dzieciństwo spędził w Nebrasce, gdzie zaznajomił się z  bluegrassem oraz tamtejsza muzykę ludową. W połowie lat 60 tych uczęszczał do College Tanioch w Yellow Springs, w stanie Ohio i tutaj spotkał przyszłych członków zespołu. Z początku grupa występowała po całym stanie Ohio grając rock’n’rolla  ale wysiłki chłopców aby zostać docenionymi spełzły na niczym. W lutym 1967 roku sfrustrowani muzycy spakowali manatki  i przenieśli się do Kalifornii gdzie panował już niepodzielnie acid-rock. Ostatecznie Mad River zaczął działać w Berkeley i w swoim krótkim żywocie nagrał jedną Ep-kę i dwa Lp. 
W 1968 roku został wydany przez wytwórnię Capitol debiutancki album grupy zatytułowany po prostu „Mad River”.  Muzyka na płycie charakteryzuje się innowacyjnością , eklektyzmem a  za sprawą intrygującego wokalu Hammonda brzmi bardzo niepokojącą , przesiąknięta jest na wskroś neurotycznym i ciemnym nastrojem.
 Początek płyty należy do trzech krótszych utworów bliższych poczynaniom Quicksilver Messenger Service jednak za sprawą wokalu lidera grupy muzyka zmierza na inny tor. „Eastern Light”  to acid-bluesowy kawałek a „Wind Chimes”  godny jest parokrotnego odsłuchania. Płytę kończy krótka kołysanka „Hush Julian”.
Rok później zespół nagrał drugi album zatytułowany „Paradise Bar and Grill” , bardziej rockowy z lekkimi elementami country.

G.Dewey po rozpadzie grupy przeszedł do Country Joe & The Fish z która nagrał jedną płytę /”C.J.Fish”/ a następnie grał z zespołem Grootna. R.Bockner wyjechał do Kanady, D.Robinson wycofał się z muzycznego businessu i założył firmę budowlana a L.Hammond wraz z założycielem The Youngblood ,J.Corbittem wyruszył w trasę po Stanach.



sobota, 19 grudnia 2015

GRATEFUL DEAD - Aoxomoxoa /1969/



  • St. Stephen (Garcia/Lesh/Hunter)
  • Dupree's Diamond Blues (Garcia/Hunter)
  • Rosemary (Garcia/Hunter)
  • Doin' That Rag (Garcia/Hunter)
  • Mountains Of The Moon (Garcia/Hunter)
  • China Cat Sunflower (Garcia/Hunter)
  • What's Become Of The Baby (Garcia/Hunter)
  • Cosmic Charlie (Garcia/Hunter)


  • Tom Constanten - keyboards
  • Jerry Garcia - guitar, vocals
  • Mickey Hart - percussion
  • Bill Kreutzmann - percussion
  • Phil Lesh - basses, vocals
  • Ron McKernan - Pig Pen
  • Bob Weir - guitars, vocals




„Earthquake Country” tak miał się nazywać trzeci album grupy Grateful Dead. Pod koniec 1968 roku zespół wszedł do studia Pacific Recording w San Mateo w Kalifornii i na 16 ścieżkowym magnetofonie zaczął nagrywać utwory, które znalazły się na ich kolejnej płycie.
W tym czasie do zespołu doszedł nowy keyboardzista Tom Constanten i również tutaj mamy pierwsze w pełni udane próby tworzenia niezapomnianych perełek przez trwający już do  końca istnienia grupy duet Garcia-Hunter.
Rick Griffin, który zaprojektował okładkę płyty fascynował się palindromami, czyli wyrażeniami które czytane od lewej do prawej i od prawej do lewej brzmią tak samo. Zaproponował grupie taki palindrom i chłopcy to przyjęli. Tak więc trzeci lp zespołu znany jest wszystkim pod tytułem „Aoxomoxoa”. W stosunku do poprzednika utwory na płycie są bardziej wysublimowane, okryte mgiełką tajemniczości. „St.Stephen” który otwiera płytę nadaje ton albumowi. Dźwięk jest tu ostrzejszy i bardziej bezpośredni niż na poprzednim albumie ale zachował się ten kosmiczny pył jaki towarzyszył przy słuchaniu „Anthem of the Sun”. Mamy na pycie parę utworów akustycznych , i to one właśnie tworzą klimat tajemniczości. „Rosemary”, „Doin’ That Rag”  czy „Mountains Of the Moon” pokazują ekipę Jerry’ego Garcii w zupełnie innym wymiarze. Weźmy choćby ten ostatni tytuł – żałośnie liryczna gitara akustyczna wzbogacona o klawesyn prowadzi nas w nieznane obszary naszego mózgu. Najbardziej psychodelicznym a zarazem odjechanym w kosmos jest utwór „What’s Become of the Baby”. Garcia nie chciał wykorzystywać tu żadnych instrumentów a cały utwór zbudowany jest na głosach muzyków, które zostały poddane obróbce w studio. Dodano echa, pogłosy i różne zmiksowane efekty co dało nam słuchaczom niesamowity spacer w otchłanie kosmosu. Kończący płytę „Cosmic Charlie” jest z jednej strony świetnym utworem, który idealnie pasuje na koniec płyty ale też daje nam drogowskaz – co będzie się działo na następnym albumie.




środa, 16 grudnia 2015

LOCOMOTIVE - We Are Everything You See /1970/


01. Overture — 2:03
02. Mr. Armageddon — 4:24
03. Now Is The End — The End Is When — 3:14
04. Lay Me Down Gently — 3:58
05. Nobody Asked You To Come — 3:13
06. You Must Be Joking — 3:58
07. A Day In Shining Armour — 3:28
08. The Loves Of Augustus Abbey (Part I) — 1:07
09. Rain — 3:22
10. The Loves Of Augustus Abbey (Part II) — 1:29
11. Coming Down/Love Song For The Dead Ché — 4:28
12. The Loves Of Augustus Abbey (Part III) — 1:22
13. Time Of Light And Darkness — 4:29


Norman Haines — lead vocals, piano, organ, mellotron, harpsichord
Mick Hincks — bass, backing vocals, lead vocals (09)
Bob Lamb — drums, percussion
+
Bill Madge — tenor saxophone
Mick Taylor — trumpet
Dick Heckstall-Smith — tenor saxophone
Chris Mercer — tenor saxophone
Lynn Dobson — tenor saxophone
Henry Lowther — trumpet
Gus Dudgeon – producer
Zespół Locomotive powstał w Birmingham w 1965 roku i przez lokalnych dziennikarzy nazwany został „supergrupą”.  Trębacz Jim Simpson , był członkiem zespołu towarzyszącego wokaliście Danny Kingowi, saksofonista „Monk” Finch grał w The Beachcombers a Chris Wood występował w  Sound Of Blue /później przemianowanej na Chicken Shack/. Składu dopełniał perkusista Mike Kellie / z The Phantoms/ , organista Richard Story oraz basista Pete Allen. Pod koniec 1966 roku skład zespołu uległ całkowitej zmianie. Odeszli : M.Kellie do Spooky Tooth a C.Wood został dokooptowany do grupy Traffic. I tak J.Simpson został sam z nazwą zespołu . Z początkiem 1967 roku wykrystalizował się nowy skład grupy. Norman Haines grający na organach Hammonda ,basista  Joe Ellis , saksofonista Bill Madge oraz perkusista „Money” Mazzone razem zaczęli występować w lokalnych klubach co przyniosło im spore zainteresowanie.
Chłopcy weszli do studia i nagrali singla ,jednak tuż po jego wydaniu znowu nastąpiło przetasowanie w  grupie.
W 1969 roku został nagrany jedyny album zespołu „We Are Everything You See”.
Muzyka na płycie jest wspaniałym połączeniem psychodelii z jazzem, soulem i progresywnym rockiem.
Już pierwszy numer „Overture” jest pod silnym wpływem muzyki klasycznej ,jest  to instrumentalny kawałek wykonany przez kwartet smyczkowy. „Mr. Armagedon”  najbardziej niezwykły utwór  brytyjskiej psychodelii , który pojawia się na wielu kompilacjach brytyjskiej muzyki undergroundowej. Główny riff utworu grany jest na rogu co sprawia ,że przy hipnotycznym uderzaniu w perkusję i ostrej gitarze z użyciem wah-wah tekst śpiewany przez Hainesa  „I am everything you see/ and what is more/ I am father of a  thousand children/ Mother…/ Of a thousand milion more!”  nawołuje do rewolty , która przetaczała się przez świat. „Now is The End-The End Is When” podtrzymuje nastrój płyty ,jazzowy bas wraz z bębnami jest genialny. W kolejnym utworze  „Day In Spinning Armour” świetnie współgra Hammond z mellotronem przeplatany ciężkim riffem basowym i solem na perkusji. Na płycie zostały umieszczone również dwie piosenki z repertuaru amerykańskiej grupy The United States Of America.

„We Are Everything See Sou” wydany został w 1970 roku , gdy grupa Locomotive już nie istniała. N.Haines przez chwilę brany był pod uwagę jako keyboardzista w rodzącej się dopiero grupie Black Sabbath /nagrali jeden utwór „ When I Come Down” ale nie ujrzał on światła dziennego/ aby potem założyć własny zespół  Norman Haines Band a Hincks wraz z Lambem utworzyli grupę  The Dog That Bit People.


środa, 9 grudnia 2015

ERIC BURDON & THE ANIMALS - Love Is /1968/

  1. River Deep, Mountain High
  2. I'm An Animal
  3. I'm Dying (Or Am I)
  4. Ring Of Fire
  5. Coloured Rain
  6. To Love Somebody
  7. As The Years Go Passing By
  8. Gemini - Madman


Personnel: 
John Weider,(vocals,guitar)
Andy Summers (vocals, guitar);
Zoot Money (vocals, piano, organ, bass guitar);
Barry Jenkins (vocals, drums, percussion);
Eric Burdon (vocals)


Po odejściu z psychodelicznej formacji Dantalian’s Chariots , klawiszowiec Zoot Money oraz gitarzysta Andy Summer wraz z Johnem Weiderem i Barry Jenkinsem wspomogli wokalistę The Animals , Erica Burdona w nowej odsłonie macierzystej grupy.
E.Burdon w  początkowym okresie pracy w The Animals wykonywał bardzo ekspresyjne pełne żywiołu bluesy i rhythm & bluesy. Wraz z Alanem Pricem tworzyli jeden z niezapomnianych bandów tzw. brytyjskiej inwazji.
Jednak jak to często bywa , konflikt trzech indywidualności Burdona, Price’a i gitarzysty Hiltona Valentine’a doprowadził do rozstania  muzyków i zawieszenia działalności The Animals. I tak w 1967 roku Burdon wraz z nowymi muzykami reaktywował grupę i rozpoczął nagrywać nowe  płyty. Świadomy rozwój wokalisty oraz postrzeganie nowej otaczającej go rzeczywistości doprowadziło do zmiany charakteru muzyki zespołu. Fascynacja psychodelią , soulem i funkiem doprowadziła do nagrania płyty „Love Is” .
Jest to podwójny album i składa się on z ośmiu utworów z czego siedem jest coverami a tylko jeden autorstwa Burdona. ”I’m Dying ,or Am I?” tym utworem Eric nawiązuje do korzeni czarnej muzyki. Rhythm & bluesowy numer oparty na zasadzie call and response , gdzie tak jak kiedyś na polach bawełny podawano sobie pieśń tak tutaj Burdon wraz z Moneyem robią to samo. Reszta nagrań to covery . Na szczególne wyróżnienie zasługuje utwór grupy Traffic „Coloured Rain” w którym niesamowitą solówka popisał się młody Andy Summers. To trwające ponad pięć minut solo , wypływa nagle i snuje się niczym mgła o poranku aby po jakimś czasie ponownie w nią wniknąć. „To Love Somebody” braci Gibb przypomina aranżacyjnie to co robiła grupa Vanilla Fudge . Burdon nie byłby sobą gdyby na płycie nie było rasowego bluesa. „As The Years Go Passing By” utwór Dona Robeya /napisany pod pseudonimem Deadric Malone/wyróżnia się kwasowymi solami gitarowymi oraz potężnym pełnym ekspresji i niepokoju głosem głównego wokalisty.  Kulminacją płyty „Love Is” jest trwający 17 minut utwór , składający się z dwóch części : „Gemini” grupy Quatermass w którym podobnie jak wcześniej , duet Eric i Zoot używają frazy call and response, oraz  drugiej części, którą  stanowi cover grupy Dantalian’s Chariots – „The Madman” utrzymany w duchu nagrań Syda Barretta.
Niestety po nagraniu „Love Is” grupa praktycznie przestała istnieć. Burdona coraz bardziej zaczęły pociągać funkujące rytmy, czego dał wyraz wiążąc się z murzyńską grupą War i nagrywając z nią niezapomnianą płytę „Eric Burdon Declares War”.




piątek, 4 grudnia 2015

GRATEFUL DEAD - Anthem Of The Sun /1968/



  • That's It For The Other One
    I. Cryptical Envelopment (Garcia)
    II. Quadlibet For Tender Feet (Weir)
    III. The Faster We Go, The Rounder We Get (The Grateful Dead)
    IV. We Leave The Castle (The Grateful Dead)
  • New Potato Caboose (Lesh/Petersen)
  • Born Cross-Eyed (Weir)
  • Alligator (Lesh/McKernan/Hunter)
  • Caution (Do Not Stop On Tracks) (McKernan)

  • Tom Constanten - prepared piano, piano, electronic tape
  • Jerry Garcia - lead guitar, acoustic guitar, kazoo, vibraslap, vocals
  • Mickey Hart, Bill Kreutzmann - drums, orchestra bells, gong, chimes, crotales, prepared piano, finger cymbals
  • Phil Lesh - bass, trumpet, harpsichord, guiro kazoo, piano, timpani, vocals
  • Pigpen (Ron McKernan) - organ, celesta claves, vocals
  • Bob Weir - rhythm guitar, 12-string guitar, acoustic guitar, kazoo, vocals



Druga płyta Grateful Dead ‘Anthem Of The Sun” zrealizowana była w 1968 roku. Do zespołu dołączył  Mickey Hart, drugi perkusista dzięki czemu brzmienie grupy stało się bardziej soczyste i motoryczne.
 Płyta została nagrana rok po debiucie , gdy zespół miał już za sobą wiele koncertów i jego muzyka „ociekała” wręcz psychodelią.
Ten album jest prawdziwym arcydziełem muzycznym epoki acid rocka. Jest to muzyczny kalejdoskop wielobarwnych odcieni narkotycznych podróży.
„Anthem Of The Sun” jest niezwykłym zapisem. Album został stworzony z czterech studyjnych sesji oraz  17 koncertów. Jest tak świetnie zmiksowany ,że nie słychać żadnych przerw czy jakiś szczelin dźwięku.
Posłuchajcie nagrań koncertowych z lat 1966-1969 grupy J.Garcii. Koncerty grane dzień po dniu, noc w noc gdzie muzyka aż kipi improwizacyjnymi utworami. Do tego każdego dnia mamy różnorakie set listy utworów a jeśli grają już ten sam numer to i tak różni się on od wczorajszego wykonania.

„That’s It For The Other One” zaczyna się spokojnym wstępem wokalnym J.Garcii a następnie przechodzi w niczym nieskrępowany jam session gdzie główną rolę gra gitara Jerry’ego perfekcyjnie wspomagana przez rytmiczną gitarę Boba Weira.
Drugi i trzeci utwór na płycie są utrzymane w podobnym duchu. Utwory te mają swobodniejszą formę tworząc mieszankę jazzu , bluesa i rocka.
„Alligator”  utwór skomponowany przez basistę P.Lesha i grającego na hammondach Rona „Pigpena” McKernana.  I znowu wybija się na  plan pierwszy gitara J.Garcii i niesamowite jammowanie zespołu . W tle mamy nawet wstawkę gry na trąbce P.Lesha wskazującą inspirację M.Davisem i jego płytą „Sketches Of Spain”.
Końcowy fragment płyty to szaleńczy , pełen ekspresji pochód basu , który przeganiany jest przez perkusistów i inne instrumenty perkusyjne a całość wieńczą zgrzyty i przesterowane „głosy” gitary J.Garcii.

„Anthem Of The Sun” to nieskończona ścieżka prowadząca przez hałaśliwe ulice,  która przecina aleje niczym sekretny rytm brzucha. A na drugim końcu wszechświata pająk bez imienia wysnuwa się z mojej jaźni i brzęczy w elektrycznej gitarze Muzyki Grateful Dead.

Dla mnie ta płyta jest absolutnym kanonem muzyki psychodelicznej.